niedziela, 16 września 2012

Risotto jęczmienne z marchewką i porem

Czyli coś z niczego – gdy już myślałam, że nic się ciekawego nie znajdzie w domu do jedzenia, wpadłam na pomysł, żeby na bazie klasycznego przepisu na risotto zrobić risotto z kaszy jęczmiennej. Wprawdzie zrobiłam je bez białego wina i parmezanu, co by dodało trochę kwaskowatości i kremistości, ale i tak wyszło świetnie. W każdym razie kucharz zadowolony, a i jedyny gość – czyli mój Tata – też, nawet wziął dokładkę :-)


piątek, 14 września 2012

Pułapki euforii

Nie wiem, czy też to znacie – ja tak – długi czas coś nie wychodzi, coś się nie udaje, coś jest nie tak, jak byśmy chcieli, albo „jak być powinno”, i wtedy następuje obrót o 180°, pojawia się rozwiązanie i to nagłe poczucie, że teraz już będzie dobrze, że wyjdzie się na prostą. Zachłystujesz się tym uczuciem i... trrach!

wtorek, 11 września 2012

Marchewka i przegląd prasy (11.09.2012)

Dostałam wczoraj pyszną marchewkę ze znajomego gospodarstwa (dziękuję!) i naszła mnie dziś ochota na zjedzenie jej na surowo. Przypomniała mi się moja ulubiona surówka z dzieciństwa – prosta marchewka z jabłkiem, jednak jabłka w domu nie było. Ale surówka wyszła pyszna.


(Ciągle jeszcze nie umiem dobrze robić zdjęć jedzenia, w dodatku zepsuł mi się mój duży aparat i została tylko komórka do dyspozycji, no ale coś tam widać.)

czwartek, 6 września 2012

Cienka różnica między słabością i siłą

Nagły, wszechogarniający lęk – słabość czy znak, że o wiele zbyt długo było się silnym? Czy w ogóle jest jakaś różnica między jednym i drugim? Tak naprawdę jej nie widzę. To chyba tylko dwie różne nazwy na ten sam rodzaj energii, widzianej z różnych perspektyw.

Gdy nie słuchamy wewnętrznego głosu, to będzie się stawał coraz silniejszy, ignorując go (czyli niejako będąc silnym), walcząc z nim, doprowadzamy do tego, że w pewnym momencie wybucha. Na przykład pod postacią ataku paniki. I wtedy to już się niby nazywa słabość. Że ja się czegoś boję, co przecież jest najnormalniejsze na świecie.